Właściwie to w pokoju w akademiku. Sesja na tyle spontaniczna, że wymyśliłyśmy ją jakieś kilka godzin wcześniej – Ewelina napisała do mnie, kiedy zaczynało się już ściemniać (to to czego w późnej jesieni i zimie nie lubię – za wcześnie robi się ciemno), więc ze zdjęć w plenerze byłyby nici. Ale szybko padł pomysł zrobienia sesji w pokoju i mimo, że duży nie jest i robienie niektórych zdjęć wymagało chodzenia po meblach, zdał egzamin. Akademiki Politechniki też się nadają na sesje.